Bardzo dziękuję za rady ;* Kupiłam dziś zachwalane przez Was produkty i o warzywach na patelnie z Frosty muszę powiedzieć, że są naprawdę smaczne, a wafle proponowane przez Zbyt Grubą, świetnie nadają się jako zamiennik pieczywa. Dobrze smakują z lekką pastą pomidorową, którą zrobiłam dziś po raz pierwszy. Oto przepis:
2 średnie dojrzałe pomidory (niezbyt soczyste, można je odrobinę odcisnąć)
pęczek świeżej bazylii
szczypta czosnku granulowanego
sól, pieprz do smaku
pół łyżeczki chilli
łyżka keczupu
2 łyżki chudego twarogu
Pomidory parzymy, by zeszła z nich skórka. Wszystkie produkty miksujemy.
Smak jest dość ciekawy, a cała ilość ma w granicach 120 kcal, można ją podzielić na kilka porcji. W łyżce pasty jest +/- 20 kcal.
Chciałabym dziś napisać kilka słów na temat spowolnionego metabolizmu. Jest to problem wielu z nas, zwłaszcza piszę to dla dziewczyn, które jedzą poniżej 500 kcal, lub mają, po prostu, metabolizm wolny "z natury".
Zanim zaczęłam HSGD, postanowiłam go trochę podkręcić.
Rozpisałam sobie plan na 7 dni. Było o tyle ciężko, że realizowałam go tuż przed okresem, a wtedy mam duży apetyt, nie wspominając już o tym, że zbiera mi się woda i jakikolwiek spadek wagi jest prawie niewykonalny.
Waga jednak spadła o 0,5 kg, co w tych okolicznościach było dużym sukcesem.
Plan jest następujący:
Jemy co 2 h (to było najtrudniejsze, ale co ciekawe, dzięki temu, nie odczuwałam w ogóle głodu), ostatni spożywamy 3 h przed snem, a pierwszy jemy tuż po przebudzeniu. Kaloryczność można dobierać indywidualnie, ważne by ostatni posiłek był bogaty w białko. Dodatkowo, co drugi dzień pijemy sok z kiszonej kapusty, tyle ile mieści się w kieliszku na wódkę, nie zaliczałam go jako posiłek, nie liczyłam z niego kcal Na śniadanie (pi)jemy koktajle, które robimy w taki sposób: 100 ml jogurtu, lub kefiru mieszamy ze 100 ml soku warzywnego i łyżką otrębów owsianych. Pijemy co godzinę szklankę wody (można oczywiście pić więcej) i używamy jak najwięcej przypraw.
Mój przykładowy dzień:
6.30- koktajl
8.30- jabłko
10.30- mały jogurt light (np jogobella)
12.30- surowe marchewki
14.30- warzywa na patelnie
16.30- 2 jajka na miękko
18.30- jogurt naturalny.
Oczywiście, nie chodziłam z zegarkiem i nie sprawdzałam co do minuty godzin posiłków, było to 15 min granicy błędu. W weekend wstaję o innej porze, inaczej chodzę spać i to już sobie dostosowywałam. Przyznam, że to było trudne, ale dało efekty. Przyzwyczaiłam się do mniejszych porcji, poza tym mój metabolizm obecnie jest całkiem niezły.
Dziś 6 dzień... niby jedzenie dobre, ale nie mam apetytu. Wątpię, że przekroczę 1000 kcal. Do tej pory zjadłam niecałe 900, a powinnam 1100.
Plus jest taki, że dzień na zielono. :)
Moim zdaniem co 2 godziny to trochę za często, bo żołądek cały czas trawi i nie ma chwili aby odpocząć. Kiedyś dietetyk mówiła mi że najlepiej jest jeść co 3 godziny, żołądek może odsapnąć a metabolizm i tak "podkręcamy" ;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, żeby metabolizm pracował najlepiej, powinno się jeść co 3h. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńNa metabolizm dobry jest błonnik. Ja go piję i na metabolizm nie narzekam :)
OdpowiedzUsuńŁadny bilans
Pozdrawiam =]
gratuluje kolejnego zielonego dnia :) w HSGD wliczasz warzywa i owoce?
OdpowiedzUsuń"Obecnie: 67 kg, 177 cm" ładna waga ładny wzrost dlaczego chcesz wygladac jak patyk?
OdpowiedzUsuńjedzenie co dwie godziny - podziwiam, bo to chyba trudniejsze niż nie jedzenie wcale, owszem nie jest się głodnym, a jednak wciąż myślałabym o jedzeniu :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia
jejku, bardzo sie ciesze, ze moje wafle sie sprawdzily nie tylko mi ;* bo wg mnie sa rewelacyjne i wgl najlepsze ;d
OdpowiedzUsuńtrzymaj sie chudo kochana ;**